2014/03/18

WARSAW FASHION FILM FESTIVAL

Warsaw Fashion Film Festival odbywający się w dniach 4-9.03 zbiegł się w czasie z moim powrotem z Paryża, co uniemożliwiło mi uczestniczenie w nim na szerszą skalę. Zdecydowałam się więc wybrać do Mutlikina w Złotych Tarasach, aby obejrzeć dwa z proponowanych przez organizatorów filmów. Szczerze przyznam, że spodziewałam się sal wypełnionych po brzegi, ale w tej kwestii mocno się rozczarowałam.
Na pierwszy ogień: Mademoiselle C! Jego tytułową bohaterką jest Carine Roitfeld, była redaktor naczelna francuskiego Vogue'a, która po 10 latach zrezygnowała z pełnionej funkcji i założyła w Nowym Jorku własny magazyn - to właśnie kulisy jego powstawania są motywem przewodnim filmu. Nie brak jednak scen z życia prywatnego Mademoiselle C oraz komentarzy bliskich Jej osób, choć szkoda, że nie dowiadujemy się niczego na temat okoliczności odejścia z Vogue'a. Można by zarzucić Carine Roitfeld, że ten dokument jest niejako pomnikiem na Jej cześć, na dodatek wystawionym przez Nią samą. Fakt, przez cały seans siedziałam z telefonem w ręku i notowałam wszystkie górnolotne stwierdzenia o tym, czym jest moda i jak ogromne jest jej znaczenie (to moja słabość!), z podziwem słuchałam o tym, jak bardzo wyjątkową osobą jest Carine Roitfeld, ale w Jej przypadku to wszystko znajduje pokrycie w rzeczywistości - Jej geniusz jest niepodważalny! Dlatego też zupełnie mi to nie przeszkadzało i cały film obejrzałam z wielką przyjemnością, a z seansu wyszłam przepełniona wiarą w możliwość spełnienia swoich marzeń.

Zupełnie inne emocje wzbudził we mnie dokument poświęcony Billowi Cunninghamowi, dziennikarzowi The New York Times, jednej z najbardziej inspirujących osób, o jakich kiedykolwiek słyszałam. Znany na całym świecie, 80-letni fotograf, który dla utrzymania swojej niezależności zawsze odmawia wynagrodzenia za pracę, ulice Nowego Jorku przemierza rowerem, posiłki jada w tanich kawiarniach, a sypia w maleńkim mieszkanku, którego niemal całkowitą powierzchnię zajmują jego archiwa. W The New York Times prowadzi dwie rubryki. Jedna jest kroniką towarzyską poświęconą nowojorskiej elicie - pojawiają się w niej zdjęcia z bankietów i wystawnych przyjęć, a ich celem jest zwrócenie uwagi na wyrafinowany styl najbogatszych i najpotężniejszych mieszkańców miasta. W drugiej królują ludzie ulicy - odważni, kolorowi, wyróżniający się z tłumu trendsetterzy. Bill to postać wyjątkowa, mocno wykraczająca poza pojęcie dziennikarza modowego, o czym sama miałam okazję się przekonać obserwując Jego pracę podczas Paris Fashion Week. Spośród dziesiątek świetnie ubranych ludzi, którzy mimo iż stojący w tłumie, nie ginęli w nim, wybierał tych naprawdę nietuzinkowych, kierując w ich stronę obiektyw swojego aparatu. Robił to z niesamowitą szybkością, tak aby przypadkiem nic innego nie umknęło Jego uwadze.
pinterest.com
  Zawdzięczamy Billowi Cunninghamowi uwiecznienie wielu lat historii mody i nie pozostaje nam nic innego jak tylko życzyć Mu dużo zdrowia, aby mógł jak najdłużeć dzielić się swoją pasją i czujnym okiem.

UZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz